23.04.2013 r.

POLEMIKA Z PANIĄ POSŁANKĄ

Posłanka Julia Pitera zajęła stanowisko, wobec listu otwartego jaki w połowie grudnia skierował do niej Samorząd Żyrardowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Ponieważ list miał charakter otwarty i był prezentowany w prasie żyrardowskiej, to odpowiedź  posłanki również Państwu prezentujemy.

Pani posłanka pisze do nas

„Szanowni Państwo

Dziękuję za przesłanie LISTU OTWARTEGO w sprawie projektu ustaw. Żałuję, że zamiast uwag, które mogłabym przekazać komisji w Sejmie, LIST zawiera ogólne przemyślenia, które w znacznej części nie znajdują odzwierciedlenia w liczbach.

Według danych zawartych w Małym roczniku statystycznym 2012 w końcu 2011 r. w budowie znajdowała się 723,8 tys. mieszkań, tj. więcej niż : w 2000 r. – o 1,9%, w końcu 2005 r.
– o 19,9% i w 2010 r. – o 4,5%. W 2011 r. rozpoczęto  budowę 162 tys. mieszkań, tj. więcej niż: w 2000 r. – o 28,9%, w 2005 – o 53,3% i w 2010 r. – o 2,6%. Liczby te przeczą tezie
o niszczeniu budownictwa.

Ponadto pragnę zapewnić, że żadna z przypisanych intencji nie towarzyszyła projektodawcom. Cieszę się że Żyrardowska Spółdzielnia Mieszkaniowa zaspakaja w pełni oczekiwania swoich członków. Nie wszędzie jednak sytuacja wygląda tak optymistycznie. Do biur poselskich wpływa olbrzymia ilość skarg spółdzielców z całego kraju, którzy informują
o braku dostępu do informacji, niegospodarności przy rozstrzyganiu przetargów, wysokie opłaty (znacznie wyższe, niż stawki płacone przez członków wspólnot mieszkaniowych za mieszkania o porównywalnej powierzchni). Aby nie pozostawać gołosłowną w załączeniu przesyłam kopię pisma zawierającego charakter nadużyć dominujących w kierowanych do posłów skargach. I właśnie te skargi na temu podobne praktyki były źródłem proponowanych zmian.

z poważaniem

Julia Pitera”

 

Postanowiłem odnieść się do odpowiedzi Pani Poseł, która potraktowała nasze stanowisko przekazane jej w liście jako ogólne przemyślenia, nie odzwierciedlające rzeczywistości. Bo naszym zdaniem to jej odpowiedź jest ogólnym przemyśleniem
z wplecionymi do niego incydentalnymi zdarzeniami. Stąd powstał list prezentowany poniżej.

SZANOWNA PANI POSEŁ

Dziękujemy za odpowiedź na nasz list otwarty skierowany do Pani
– naszego reprezentanta wybranego do Parlamentu RP -  w imieniu  społeczności i samorządu Żyrardowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Intencją naszego listu nie była chęć przekazania Pani uwag
(w większości krytycznych do projektu ustawy – p. posłanki L. Staroń), ale próba zrozumienia Pani postawy i przesłanek jakimi się Pani kierowała udzielając temu projektowi swojego poparcia.

Odnosimy wrażenie, że żyje Pani w innym świecie, niż my tutaj w środowisku spółdzielczym Mazowsza, często wśród biednych rodzin, dla których środki na życie, w tym opłata za mieszkanie, to codzienny problem.

Pani nam przytacza dane statystyczne o boomie mieszkaniowym i ilościach mieszkań realizowanych w okresie lat 2005 – 2010, stawiając tezę o nieprawdziwym zarzucie niszczenia budownictwa.

PANI POSEŁ

Dysponujemy danymi GUS za 2012r. wskazującymi, że w tym okresie oddano do użytku 152.527 mieszkań (o 16,5% więcej niż w 2011r.). Tyle że 81.244 mieszkań (53,3% ogółu) wybudowali inwestorzy indywidualni, zaś 63.175 mieszkań (41,4%) deweloperzy. Tych mieszkań nie zasiedlili ludzie niezamożni, czy ludzie biedni. A to dla nich brakuje dziś w kraju blisko 2,4 mln mieszkań. Także mieszkania spółdzielcze, których wybudowano 4085 (2,7%), a które można zasiedlać jedynie na prawach odrębnej własności nie są dla  tych ludzi. Pozostałe 4032 mieszkania (2,6%) to lokale wybudowane w budownictwie komunalnym, społecznym czynszowym, czy zakładowym. Jak widać stanowi to kroplę w morzu potrzeb dla rodzin bez własnego mieszkania.

Obecnymi formami budownictwa istniejącej dziury mieszkaniowej się nie wypełni
i Państwo powinno w tym miejscu interweniować albo dopuścić do działania inne formy
(w tym spółdzielczą – lokatorską). Ale Państwo polskie decyzją Pani ugrupowania oraz PiS-u już w 2007r. ustawowo zakazało spółdzielczości realizowanie społecznego budownictwa spółdzielczego i ustanawiania praw spółdzielczych do lokali. To co było ideą ruchu spółdzielczego (wzajemna pomoc w biedzie, system non-profit przy ustalaniu kosztu budowy) zostało zakazane. Od tamtego momentu place budów mieszkaniowych oddano lokomotywom napędzającym Pani ugrupowanie - korporacjom deweloperskim, oczyszczając im pole
z konkurencji.

SZANOWNA PANI POSEŁ

Czy Pani wie, że nowy tegoroczny program Ministerstwa Infrastruktury Budownictwa
i Gospodarki Morskiej, wspierający zakup mieszkania pod nazwą „Mieszkanie dla młodych” jest skierowany głównie do skonsumowania przez deweloperów, ponieważ zakłada pomoc kredytową jedynie dla mieszkań z rynku pierwotnego.

Dlatego, kiedy piszemy do Pani o projekcie p. posłanki Staroń, prowadzącym do likwidacji spółdzielni, to widzimy w tle beneficjentów takiego ustawodawstwa, dla których rękoma Pani ugrupowania wycina się konkurencję. Dlatego pytamy się – czy jest to bezinteresowne?

Pisze Pani o „olbrzymich” ilościach skarg kierowanych od spółdzielców do biur poselskich w kraju (co ma uzasadnić kolejne próby zmian prawa) . Nie wyjaśnia Pani jednak jak rozumieć słowo „olbrzymie”. Tymczasem według danych Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, rocznie wpływa do tego resortu 600 - 650 skarg od spółdzielców (brak danych dotyczących liczby skarg uzasadnionych). Załóżmy (na wyrost), że skarg tego typu przesyłanych do różnych adresatów jest 5 razy więcej, czyli około 3 tysięcy rocznie. W stosunku do 3,5 miliona mieszkań spółdzielczych stanowi to „aż” 0,86 promila, gdyby zaś odnieść to do liczby spółdzielni w kraju (ponad 3500), to jest to jedna skarga na spółdzielnię rocznie. Jeśli to ma być wyjaśnienie pojęcia „olbrzymie”, to życzymy innym organizacjom i instytucjom działającym na podobnym obszarze takich wskaźników.

Czy nie uważa Pani, że w ocenie zakresu tego zjawiska odezwał się u Pani syndrom „makreli”?

PANI POSEŁ

Uzasadniając konieczność zmian ustawowych w spółdzielniach stwierdza Pani, że prowadzą one do zmniejszenia opłat wnoszonych do spółdzielni. Brzmi to zachęcająco i może niektórych posłów, nieznających struktury i sposobu naliczania kosztów wprowadzić w błąd. Tymczasem wiadomo, że 70-75% wysokości opłat ponoszonych przez członków stanowią opłaty niezależne od spółdzielni (m. innymi woda i ścieki, co, ccw., wywóz śmieci, opłaty na rzecz gminy itp.) Możliwości oddziaływania dotyczą więc 25 – 30% wysokości opłat, przy czym, zawyżając w pewnym stopniu, koszty zarządu i administracji to 5 – 10% kosztów ogółem. Jeśli nawet przyjąć, że na gruzach spółdzielni powstaną wspólnoty przejmujące dobrze utrzymane i wyremontowane budynki, to oszczędności w pierwszych latach sięgnąć mogą  maksymalnie 5 -10 % dotychczasowych opłat.

Istota sprawy polega na świadomym przemilczeniu tego, co możne nastąpić po kilku latach – kiedy trzeba będzie znaleźć środki na większe remonty (np. naprawy lub wymianę dźwigów, remont dachu , elewacji itp.). Obecnie wydatki te finansowane są z funduszu remontowego spółdzielni – wspólnoty zmuszone zostaną do sięgnięcia głęboko w kieszeń mieszkańców bądź do zaciągnięcia kredytu (co tym bardziej obciąży lokatorów). Można też oczekiwać decyzji odsuwających w czasie podjęcie niezbędnych napraw, co spowoduje  degradację zasobów i pogorszenie warunków zamieszkiwania.

Analogicznie wygląda sprawa utrzymania terenów zielonych, placów zabaw, boisk. Jakie wspaniałe pole do skłócenia społeczności lokalnych – kto i dlaczego ma ponosić te koszty? Skończy się na szukaniu wsparcia w budżetach miast i gmin.

A problem zadłużenia w opłatach w każdej z nieruchomości. Dzisiaj każdej z nich brakuje u nas środków na poziomie jednomiesięcznych wpływów, niektórym trzykrotnie
i więcej. Czy Dostawcy zechcą czekać i ile – czy wstrzymają dostawy? Żadna pojedyncza wspólnota nie poradzi sobie z tym problemem.

Dlatego pomijam milczeniem przytoczone przez Panią sugestie i przykłady przestępczej działalności kierownictwa jednej ze śląskich spółdzielni, którym trudno rywalizować
z mnogością podobnych spraw w administracji samorządowej i rządowej, o których pisze prasa. Tyle, że tam z powyższych powodów, nie likwiduje się żadnej ze struktur administracji, zaś w spółdzielczości takie próby są czynione przy Pani udziale.

Dla Państwa istotna jest jedynie możliwość destabilizacji systemu zarządzania
w spółdzielniach – sprawdzonego i dobrze funkcjonującego.   To wszystko proponowane jest w otoczce troski o dobro spółdzielców i przekonanie, że w ten sposób zdobywa się ich głosy dla Platformy Obywatelskiej.

Tymczasem coraz mocniej przebija się konieczność odpowiedzi na pytanie, w czyim interesie podejmowane są działania na rzecz usunięcia spółdzielni z rynku mieszkaniowego
i zniszczenia dotychczasowego systemu zarządzania zasobem mieszkaniowym?

 

z poważaniem

Marian Rusinowski

Prezes Zarządu Spółdzielni

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

SZANOWNA PANI POSEŁ

Dziękujemy za odpowiedź na nasz list otwarty skierowany do Pani
– naszego reprezentanta wybranego do Parlamentu RP -  w imieniu  społeczności i samorządu Żyrardowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Intencją naszego listu nie była chęć przekazania Pani uwag (w większości krytycznych do projektu ustawy – p. posłanki L. Staroń), ale próba zrozumienia Pani postawy i przesłanek jakimi się Pani kierowała udzielając temu projektowi swojego poparcia.

Odnosimy wrażenie, że żyje Pani w innym świecie, niż my tutaj w środowisku spółdzielczym Mazowsza, często wśród biednych rodzin, dla których środki na życie, w tym opłata za mieszkanie, to codzienny problem.

Pani nam przytacza dane statystyczne o boomie mieszkaniowym i ilościach mieszkań realizowanych w okresie lat 2005 – 2010, stawiając tezę o nieprawdziwym zarzucie niszczenia budownictwa.

PANI POSEŁ

Dysponujemy danymi GUS za 2012r. wskazującymi, że w tym okresie oddano do użytku 152.527 mieszkań (o 16,5% więcej niż w 2011r.). Tyle że 81.244 mieszkań (53,3% ogółu) wybudowali inwestorzy indywidualni, zaś 63.175 mieszkań (41,4%) deweloperzy. Tych mieszkań nie zasiedlili ludzie niezamożni, czy ludzie biedni. A to dla nich brakuje dziś w kraju blisko 2,4 mln mieszkań. Także mieszkania spółdzielcze, których wybudowano 4085 (2,7%), a które można zasiedlać jedynie na prawach odrębnej własności nie są dla  tych ludzi. Pozostałe 4032 mieszkania (2,6%) to lokale wybudowane w budownictwie komunalnym, społecznym czynszowym, czy zakładowym. Jak widać stanowi to kropkę w morzu dla rodzin bez własnego mieszkania.

Obecnymi formami budownictwa istniejącej dziury mieszkaniowej się nie wypełni
i Państwo powinno w tym miejscu interweniować albo dopuścić do działania inne formy (w tym spółdzielczą – lokatorską). Ale Państwo polskie decyzją Pani ugrupowania oraz PiS-u już w 2007r. ustawowo zakazało spółdzielczości realizowanie społecznego budownictwa spółdzielczego. To co było ideą ruchu spółdzielczego (wzajemna pomoc w biedzie, system non-profit przy ustalaniu kosztu budowy ) zostało zakazane. Od tamtego momentu place budów mieszkaniowych oddano lokomotywom napędzającym Pani ugrupowanie - korporacjom deweloperskim, oczyszczając im pole z konkurencji.

SZANOWNA PANI POSEŁ

Czy Pani wie, że nowy tegoroczny program Ministerstwa Infrastruktury Budownictwa
i Gospodarki Morskiej, wspierający zakup mieszkania pod nazwą „Mieszkanie dla młodych” jest skierowany głównie do skonsumowania przez deweloperów, ponieważ zakłada pomoc kredytową jedynie dla mieszkań z rynku pierwotnego.

Dlatego, kiedy piszemy do Pani o projekcie p. posłanki Staroń, prowadzącym do likwidacji spółdzielni, to widzimy w tle beneficjentów takiego ustawodawstwa, dla których rękoma Pani ugrupowania wycina się konkurencję. Dlatego pytamy się – czy jest to bezinteresowne?

Pisze Pani o „olbrzymich” ilościach skarg kierowanych od spółdzielców do biur poselskich w kraju (co ma uzasadnić kolejne próby zmian prawa) . Nie wyjaśnia Pani jednak jak rozumieć słowo „olbrzymie”. Tymczasem według danych Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, rocznie wpływa do tego resortu 600 - 650 skarg od spółdzielców (brak danych dotyczących liczby skarg uzasadnionych). Załóżmy (na wyrost), że skarg tego typu przesyłanych do różnych adresatów jest 5 razy więcej, czyli około
3 tysięcy rocznie. W stosunku do 3,5 miliona mieszkań spółdzielczych stanowi to „aż” 0,86 promila, gdyby zaś odnieść to do liczby spółdzielni w kraju (ponad 3500), to jest to jedna skarga na spółdzielnię rocznie. Jeśli to ma być wyjaśnienie pojęcia „olbrzymie”, to życzymy innym organizacjom i instytucjom działającym na podobnym obszarze takich wskaźników.

Czy nie uważa Pani, że w ocenie zakresu tego zjawiska odezwał się u Pani syndrom „makreli”?

PANI POSEŁ

Uzasadniając konieczność zmian ustawowych w spółdzielniach stwierdza Pani, że prowadzą one do zmniejszenia opłat wnoszonych do spółdzielni. Brzmi to zachęcająco i może niektórych posłów, nieznających struktury i sposobu naliczania kosztów wprowadzić w błąd. Tymczasem wiadomo, że 70-75% wysokości opłat ponoszonych przez członków stanowią opłaty niezależne od spółdzielni (m. innymi woda i ścieki, co, ccw., wywóz śmieci, opłaty na rzecz gminy itp.) Możliwości oddziaływania dotyczą więc 25 – 30% wysokości opłat, przy czym, zawyżając w pewnym stopniu, koszty zarządu i administracji to 5 – 10% kosztów ogółem. Jeśli nawet przyjąć, że na gruzach spółdzielni powstaną wspólnoty przejmujące dobrze utrzymane i wyremontowane budynki, to oszczędności w pierwszych latach sięgnąć mogą  maksymalnie 5 -10 % dotychczasowych opłat.

Istota sprawy polega na świadomym przemilczeniu tego, co możne nastąpić po kilku latach – kiedy trzeba będzie znaleźć środki na większe remonty (np. naprawy lub wymianę dźwigów, remont dachu , elewacji itp.). Obecnie wydatki te finansowane są z funduszu remontowego spółdzielni – wspólnoty zmuszone zostaną do sięgnięcia głęboko w kieszeń mieszkańców bądź do zaciągnięcia kredytu (co tym bardziej obciąży lokatorów). Można też oczekiwać decyzji odsuwających w czasie podjęcie niezbędnych napraw, co spowoduje  degradację zasobów i pogorszenie warunków zamieszkiwania.

Analogicznie wygląda sprawa utrzymania terenów zielonych, placów zabaw, boisk. Jakie wspaniałe pole do skłócenia społeczności lokalnych – kto i dlaczego ma ponosić te koszty? Skończy się na szukaniu wsparcia w budżetach miast i gmin.

A problem zadłużenia w opłatach w każdej z nieruchomości. Dzisiaj każdej z nich brakuje u nas środków na poziomie jednomiesięcznych wpływów, niektórym trzykrotnie
i więcej. Czy Dostawcy zechcą czekać i ile – czy wstrzymają dostawy? Żadna pojedyncza wspólnota nie poradzi sobie z tym problemem.

Dlatego pomijam milczeniem przytoczone przez Panią sugestie i przykłady przestępczej działalności kierownictwa jednej ze śląskich spółdzielni, którym trudno rywalizować
z mnogością podobnych spraw w administracji samorządowej i rządowej, o których pisze prasa. Tyle, że tam nie likwiduje się żadnej ze struktur administracji, zaś w spółdzielczości takie próby są czynione przy Pani udziale.

Dla Państwa istotna jest jedynie możliwość destabilizacji systemu zarządzania
w spółdzielniach – sprawdzonego i dobrze funkcjonującego.   To wszystko proponowane jest w otoczce troski o dobro spółdzielców i przekonanie, że w ten sposób zdobywa się ich głosy dla Platformy Obywatelskiej.

Tymczasem coraz mocniej przebija się konieczność odpowiedzi na pytanie, w czyim interesie podejmowane są działania na rzecz usunięcia spółdzielni z rynku mieszkaniowego
i zniszczenia dotychczasowego systemu zarządzania zasobem mieszkaniowym.

 

z poważaniem

Marian Rusinowski

Prezes Zarządu Spółdzielni

 

Kontakt

 

Żyrardowska Spółdzielnia Mieszkaniowa

96-300 Żyrardów

ul. Środkowa 35

 

tel. +48 46 855 30 41

tel. +48 46 855 30 42

fax. / tel. +48 46 855 49 54

 

e-mail Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

Dział Techniczny

e-mail Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

Administracja os.

"Wschód - Teklin - Piękna"

tel. +48 46 855 46 92

tel./fax +48 46 855 75 92

 

Administracja os.

"Żeromskiego - Sikorskiego - Batorego - Centrum - Radziejowska - Słoneczna - Kościuszki"

tel. +48 46 855 30 53

tel./fax +48 46 855 43 70

 

Osiedlowy Dom Kultury

tel./fax +48 46 855 16 56

e-mail Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

Klub "Koliber"

tel. +48 46 855 75 60

e-mail Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. 

 

Klub Kultury Fizycznej

tel. +48 46 855 98 77

Rachunki Bankowe

Redakcja serwisu